„Bez mojej zgody”, czyli o tym, jak choroba jednej osoby może podzielić całą rodzinę.

 Annie nic nie dolega, a mimo to żyje tak, jakby była obłożnie chora. W wieku trzynastu lat ma już za sobą niejedną operację, wielokrotnie oddawała krew, żeby utrzymać przy życiu swoją starszą siostrę Kate, która we wczesnym dzieciństwie zapadła na białaczkę. 
Annie została poczęta w sztuczny sposób, tak aby jej tkanki wykazywały pełną zgodność z tkankami siostry. Choć przez całe życie postrzegano ją wyłącznie przez pryzmat siostry i tego, co dla niej robi, aż do tej pory Annie akceptowała tę swoją życiową rolę. Teraz jednak, wzorem większości nastolatków, zadaje sobie pytania dotyczące tego, kim jest naprawdę. Wreszcie Annie dojrzewa do podjęcia decyzji, która dla wielu osób byłaby nie do pomyślenia, decyzji, która podzieli jej rodzinę, a dla ukochanej siostry będzie wyrokiem śmierci.




 Mieć kochającą rodzinę to chyba marzenie każdego z nas. Jednym się poszczęściło, a innym niestety nie. Mogłoby się wydawać, że Annie należy do tej pierwszej grupy. Rodzice ją kochają, tak samo jak siostra i brat. Wszystko byłoby idealne gdyby nie jeden, smutny fakt. Annie nie została poczęta z miłości dwojga rodziców pragnących mieć trzecie dziecko, ale z konieczności. Rodzice Kate i Jessie (brat dziewczyn) nie mieli pełnej zgodności tkanek z tkankami Kate. W przypadku Jessie było tak samo. Potrzebny był dawca, który ma stuprocentową zgodność z tkankami i tym kimś miała być Annie.

 Od najmłodszych lat była dawcą dla siostry. Pierwsze pobranie szpiku kostnego miała zaledwie kilka miesięcy po urodzeniu. Więcej czasu spędzała w szpitalu niż w domu, chociaż była całkowicie zdrowa. Była zwykłą nastolatką, jednak jej życie daleko wybiegało od typowej dziewczyny w jej wieku.
 Annie decyduje się na podjęcie bardzo dojrzałej decyzji. Musi zawalczyć o siebie i o swoje prawa. Niestety życie nie jest takie proste, a dziewczyną będzie musiała stoczyć walkę nie tylko z innymi, ale również z samą sobą.

 Mogłoby się wydawać, że tylko Kate i Annie mają problemy. Niestety, co mają powiedzieć rodzice dziewczyn? Przez sposób i konieczność stworzenia Annie mają ogromne poczucie winy. Kochają swoje dzieci ponad życie i nie potrafią stanąć po jednej ze stron barykady zwarzywszy na fakt, że nawet same dziewczyny nie wiedzą gdzie są. Dzięki wielowątkowej narracji możemy zobaczyć jakie problemy ma każdy z bohaterów, czego żałuje i czego pragnie. Każdy z nich boryka się z problemami, z których nie zawsze może zwierzyć się najbliższym. Nawet brat dziewczyny, Jessie, nie jest spokojny, bo sam ma swoje problemy i zmartwienia, które przez spór rodzinny nawarstwiają się. Każdy jest bezsilny wobec prób i wyzwań, które szykuje mu życie.

 Podczas czytania tej książki łzy wylewały się ze mnie hektolitrami. Nie mogłam opanować smutku gdy czytałam o problemach każdego z bohaterów. Jedną z najbardziej dołujących rzeczy było poczucie bezsilności. Żadne możliwe rozwiązanie problemu nie wydawało się dobre, co tylko pogarszało mój stan. Cokolwiek by nie zrobiono zawsze było coś źle. Od początku do końca znajdujemy się w patowej sytuacji, z której nie mamy szansy się wydostać, aby nie pociągnąć za sobą ofiar. Przez całą książkę współczułam każdej osobie, nie tylko Annie czy Kate. Bardzo mocno odczuwałam położenie mamy dziewczyn, której życie zgotowało tak niesprawiedliwy i podły los.

 Tą książkę czytałam parę miesięcy temu, ale do dziś pamiętam każdy fragment i jestem pewna, że długo jej nie zapomnę. Naprawdę warto przeczytać tą książkę. Zapomniałam wspomnieć o końcu, który wbił mnie w fotel i był przyczyną ogromnej rozpaczy. Zakończenie naprawdę szokuje i jest bardzo smutne :( Jeśli szukacie książki, która zostanie w waszej pamięci na długo i podczas czytania, której zasypie was lawina emocji to „Bez mojej zgody” jest pozycją idealną dla was.

Komentarze

  1. Na temat Jodi mogłabym dyskutować godzinami! Moja ulubiona autorka, a Bez mojej zgody przeczytałam już kilka dobrych lat temu i od tej książki zaczęła się moja przygoda! Świetna pozycja, zgadzam się, że naprawdę warto po nią sięgnąć!
    PS. zapraszam też do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam film i strasznie mnie poruszył. Książkę Picoult na pewno przeczytam, jak tylko nadrobię zaległości. Świetny blog :) będę wpadać częściej ;*
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisane, zapraszamy do zapoznania się z książkami chrześcijańskimi. Np takimi jak:
    https://e-religijne.pl/pl/p/Odnowa-w-lasce-Teologia-charyzmatow-sw.-Tomasza-z-Akwinu.-Jak-dotknac-Boga-i-otrzymac-charyzmaty-Tomasz-Galuszka-OP/12218

    OdpowiedzUsuń
  4. Film świetnie porusza temat tego w jaki sposób choroba dotyka najbliższych z naszego otoczenia. Pokazuje tragedię w najczystszej postaci. Film piękny i szkoda, że zakończenie było tak smutne. Musiało jednak takie być :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

,,Fobos", czyli zakochaj się i podbij kosmos!

,,Nie chcesz wiedzieć", czyli o matczynej miłości i walce z rzeczywistością.